Sąd powoła kolejnych biegłych w procesie Agaty F. – oskarżonej o zabójstwo swojego dziecka. Po porodzie 22-latka wrzuciła córeczkę do pieca i spaliła. Specjaliści mają wyjaśnić, czy dziecko urodziło się żywe i co dokładnie doprowadziło do jego śmierci.
Z dotychczasowych ustaleń ekspertów wynika, że Agata F. urodziła w 7 lub 8 miesiącu ciąży.
- Dziecko było żywe i zdolne do samodzielnego życia. Oddychało po urodzeniu – podsumowała biegła, zeznająca podczas wtorkowej rozprawy w Sądzie Okręgowym w Lublinie.
Specjaliści nie ustalili jednak dokładnej przyczyny zgonu dziewczynki. Wszystko przez stan zwłok. Odkryto je parę dni po porodzie. Ciało było również w dużej mierze zwęglone. Nie znaleziono jednak żadnych dowodów potwierdzających, by dziecko było chore lub utonęło podczas porodu, który odbył się w wannie. Tego natomiast próbuje dowieść obrona. Sama Agata F. przekonywała w swoich wyjaśnieniach, że jej córka urodziła się martwa.
We wtorek po wniosku prokuratury sąd postanowił powołać kolejny zespół biegłych. Po raz kolejny spróbują oni ustalić, czy dziecko urodziło się żywe i co dokładnie było przyczyną jego śmierci.
Proces dotyczy wydarzeń, do których doszło w czerwcu ubiegłego roku w Majdanie Kozłowieckim, niedaleko Lubartowa. Agata F. mieszkała tam z rodziną. Studiowała na jednej z lubelskich uczelni. Od listopada spotykała się z mieszkającym niedaleko chłopakiem.
– Myślałem, że to kobieta mojego życia. Chciałem się z nią ożenić. Planowałem wesele – zeznawał w sądzie Rafał M.
Podczas śledztwa późniejszego procesu mężczyzna zapewniał, że nie miał pojęcia o ciąży partnerki. Przyznał jednocześnie, że regularnie współżyli ze sobą niemal do samego porodu. - Widziałem, że ma malutki brzuszek. Myślałem, że się jej przytyło – zapewniał Rafał M.
Agata F. urodziła w nocy ze środy na czwartek. Poszła do łazienki i nalała wody do wanny. - Wszystko trwało maksymalnie pół godziny. Nie bolało, nie krzyczałam – wyjaśniała śledczym 22-latka. – Dziecko wpadło do wody. Wyjęłam je. Było sine i nie oddychało. Trzymałam je na rękach jakieś 15 minut. Potem zawinęłam w ręcznik i włożyłam do kuchenki.
Kolejny dzień Agata F. spędziła z chłopakiem. Wieczorem uprawiali seks. W piecyku obok leżała martwa dziewczynka. Rano, kiedy chłopak wyszedł, 22-latka spaliła ciało dziecka.
Później Agata F. i jej chłopak wybrali się na wesele do znajomych. W tym czasie rodzice dziewczyny przeszukali jej pokój. Podejrzewali, że córka ukrywa ciążę. W piecyku znaleźli ciało dziecka. Wezwali policję.
– W popiele zauważyłem kawałek ręki i nogi. Później okazało się, że to noworodek w worku. Była tam również puszka po piwie. W pokoju czuć było odór spalonego ciała – zeznał w sądzie jeden z mundurowych.
Policjanci zatrzymali dziewczynę i jej chłopaka na zabawie weselnej. Rafał M. został zwolniony. Agacie F. postawiono zarzut zabójstwa.
– Bałam się, że dziecko pokrzyżuje mi plany na przyszłość. Chodziło o dokończenie studiów i znalezienie pracy – wyjaśniała 22-latka podczas przesłuchania.
Sprawa wróci na wokandę w lipcu. Agacie F. grozi dożywocie.